Kontrast
Sarzyna 1265, 37-310 Nowa Sarzyna

Szkoła

Historia szkoły w Sarzynie

 

    W Sarzynie, podobnie jak w innych miejscowościach diecezji przemyskiej, istniały tradycje szkoły parafialnej. Historia szkolnictwa w miejscowości sięga XVI w. Najczęściej organiści sarzyńscy uczyli od kilku do kilkunastu chłopców czytać i pisać. Dziewczęta raczej się nie kształciły. Uczono głównie zimą, kiedy nie było obowiązków związanych z pracą w polu. Trafiały się przypadki kontynuacji nauki. W Akademii Krakowskiej kształcili się : Andrzej – syn Vyslaja (1414r.), Sarzyński – syn Mikołaja (1443r.),  Paul Wojna – syn Wojciecha (1624r.). Kiedy w Sarzynie zorganizowano parafię, wówczas uczyło się więcej synów chłopskich, których przygotowywano do pełnienia funkcji ministrantów, kościelnych czy kandydatów na przyszłych księży.

    Pierwszym nauczycielem zatrudnionym na etacie krajowym był Sebastian Grębowski. Wyznaczył go w 1893r.  inspektor szkolny ksiądz Walery Mazanek. 

    Dużym wydarzeniem w Sarzynie  było oddanie do użytku nowej szkoły  zwanej „czerwoną” od koloru cegieł. Zanim nowa szkoła rozpoczęła swoją działalność, ogłoszono konkurs na jej budowę. W 1893r. wykupiono od hrabiego Potockiego dużą parcelę wraz ze starą karczmą zwaną Arendą. Wydzierżawiono ją po remoncie na posterunek żandarmerii austriackiej. Akt notarialny tego wydarzenia z 12.01.1893r.dotrwał do dzisiejszych czasów. Nową  szkołę wybudowano kosztem gminy i państwa – po 50% nakładów. Znalazły się w niej dwie sale lekcyjne oraz mieszkanie dla nauczyciela.  Po Grębowskim nauczyciele w szkole zmieniali się często. Byli to: Feliks Tryniecki, Władysław Woiński, Cieśla, Jan Konopka, Wawrzaszek. 

    W 1909r. Rada Szkolna Krajowa na kierownika dwuklasowej szkoły wyznaczyła Maksymiliana Chmurę.  1 września 1927r. szkołę przekształcono na  czteroklasową, a z dniem 1 marca 1929r. na pięcioklasową,   w późniejszym zaś czasie,  na siedmioklasową.  Obowiązkiem nauki objętych było ok. 300 uczniów. Budynek szkoły nie był w stanie pomieścić wszystkich, chociaż po I wojnie światowej w starym budynku Arendy udostępniono dodatkowo jedno pomieszczenie. Kierownik szkoły Antoni Gątarz w 1936r. tak pisze w Kronice szkolnej: „Brak budynku szkolnego, boiska, ogrodu szkolnego, kancelarii, gabinetu i niezbędnych pomocy naukowych, utrudnia ogromnie pracę wychowawczą i dydaktyczną”.  W innym miejscu zanotował: „4 X odbyło się zebranie miejscowej ludności, na którym kierownik szkoły (…) rzucił myśl o budowie nowej szkoły w Sarzynie. Ludność miejscowa odnosi się do sprawy budowy szkoły obojętnie, a część nawet wrogo”. W Polsce były wówczas ciężkie warunki ekonomiczne, więc nie był to dobry czas na podjęcie tego tematu.  W tym roku oprócz kierownika szkoły zatrudnieni byli następujący nauczyciele: Maria Muzyczkówna, Salomea Kowalska, Maria Czyżówka, Michalina Skoczyńska, lekcje religii prowadził ks. Proboszcz Jan Uberman.

    W  Kronice pod datą 17 listopada 1938r. czytamy o posiedzeniu Rady Gromadzkiej w sprawie budowy szkoły. Ustalono sprzedać 20 morgów pastwiska oraz inne pola na place budowlane. Postanowiono również zaciągnąć pożyczkę na ten cel. Jednak sprawa budowy nowej szkoły nie postąpiła. Pod koniec lat 30. XX w. duże nadzieje wiązano z budową zakładów chemicznych. Wierzono, ze poprawi się byt wielu ludzi.

    Dużym problemem od początku funkcjonowania szkoły  była niska frekwencja uczniów. Kolejni kierownicy pouczali rodziców, by posyłali dzieci do szkoły, gdyż to ma znaczenie w wynikach nauczania i wychowaniu. W okresach wiosennym i jesiennym  nasilały się nieobecności, ponieważ dzieci pomagały w gospodarstwach rodziców, natomiast brak odpowiedniej odzieży i butów był powodem absencji zimą.

    W czasie II wojny światowej nauczyciele sarzyńscy prowadzili tajne nauczanie. Kierownik szkoły Bolesław Skoczyński nie oddał władzom okupacyjnym map i książek. Księgozbiór wzięły na przechowanie nauczycielki i  wykorzystywały te materiały w nauczaniu. Proces dydaktyczno-wychowawczy prowadzono w oparciu o przedwojenny program. Uczono dzieci, jak mają się zachować w razie dekonspiracji. W tajnym nauczaniu wzięli udział: kierownik szkoły B. Skoczyński, ks. Jan Uberman i nauczycielki:  Salomea Kowalewska, Maria Muzyczkówna, Zofia Krul, Maria Czyżówna.

    Po działaniach wojennych szkoła była bardzo zniszczona. Wrócono do tematu budowy nowej szkoły. „Biała” szkoła - Arenda, w której znajdowały się 3 sale lekcyjne i kancelaria oraz „czerwona” szkoła, mieszcząca dwie sale lekcyjne i mieszkanie dla kierownika, nie rozwiązywały problemu. Oddany do użytku w 1947r. drewniany obiekt szkolny z rozbiórek drewnianych domów pożydowskich również nie wystarczył. Uczono też w prywatnych izbach gospodarskich.

    W Kronice szkolnej  w roku szkolnym 1961/62 kierownik szkoły Tadeusz Walawski zapisał: „Zawiązał się Komitet Budowy Szkoły. Miejscowa ludność włącza się czynnie do akcji przygotowawczej, poprzedzającej rozpoczęcie budowy. Mieszkańcy Sarzyny płacą w miarę możliwości bardzo chętnie 2% od przychodowości rocznej swoich gospodarstw na Społeczny Fundusz Budowy Szkół. W akcji zbierania składek bierze czynny udział grono nauczycielskie, poświęcając wolne chwile na ten cel. Komitet Budowy Szkoły już zakupił 200 000 sztuk cegły, gospodarze zwożą ją bezpłatnie na plac szkolny (…) Następuje lokalizacja budynku na parcelach 12 gospodarzy sąsiadujących od strony południowo zachodniej z dotychczasową posesją szkolną . P. GRN daje im w zamian grunty gromadzkie na bardzo korzystnych dla nich warunkach”.

    Podczas budowy nowej szkoły duże zasługi należy przypisać Janowi Zawrotniakowi, który poświęcał wolny czas na organizację pracy przy wznoszeniu budynku. Sprawa budowy była nagląca, gdyż w roku szkolnym 1961/62 uczyło się 497 uczniów. W Kronice szkolnej pojawia się kilka ważnych dat:

  • 15 kwietnia 1965r. przystąpiono do budowy nowej szkoły.
  • 20 września 1966r. nastąpiło techniczne oddanie nowej szkoły.
  • 23 października uroczyście otwarto nową szkolę.
  • 1 listopada 1966r. rozpoczęto naukę  w  nowym budynku.

    W roku szkolnym 1966/67 wprowadzono ósmą klasę. W szkole w Sarzynie uczyli wówczas następujący nauczyciele: Jan Zawrotniak – kierownik, Anna Zawrotniak, Zofia Skwirut, Maria Kuczek, Salomea Filip, Zofia Pelc, Stanisława  Szymula, Halina Sośnicka, Romualda Madej, Anna Grab, Jan Chlebowicz, Teresa Moszkowicz, Józefa Horecka, Józefa Walawska, Józef Kycia, Danuta Morska.

    Oprócz działalności nowej szkoły rozpoczął swoją pracę Dom Dziecka, mieszczący się w budynku połączonym ze szkołą przewiązką. Funkcjonował on od 1967 do 1973r. W tych latach przebywało średnio 38 wychowanków. Wychowawcami byli: Janina Augustyniak, Danuta Miś, Mieczysław Jagustyn, Jan Leja. Funkcję kierownika pełniła pani Anna Zawrotniak.

    Szkoła funkcjonowała w trudnych latach. W 1961r. zakazano ostatecznie nauki religii w szkole. Lekcje prowadzone były w tzw. punkcie katechetycznym przy kościele. Religia wróciła do szkoły dopiero w 1989r. W latach sześćdziesiątych zdjęto krzyże z sal szkolnych. Zawieszono je ponownie w 1981r.

    Historia dawnych obiektów szkoły przedstawia się następująco. „Biała” szkoła została zburzona, gdyż nie nadawała się do użytku. „Czerwona” szkoła przez prawie 30 lat niszczała i nikt nie miał pomysłu na jej użytkowanie. Dopiero w latach 90. postanowiono wyremontować budynek i obecnie mieści się tam Środowiskowy Dom Samopomocy, gdzie swoje miejsce znaleźli niepełnosprawni z Sarzyny i okolic. Drewniany budynek szkoły funkcjonował do początku lat 90., następnie został rozebrany.

    W 1999r. po reformie szkolnictwa utworzono gimnazja. W budynku szkoły funkcjonowały więc dwie szkoły – Szkoła Podstawowa im. Ks. Stefana Kardynała Wyszyńskiego i Gimnazjum im. św. Stanisława Kostki. W 2004r. szkołę podstawową z oddziałami przedszkolnymi i gimnazjum połączono w Zespół Szkół. Szkoła przez lata zmagała się z niedoborem sal lekcyjnych. Czyniono wszelkie starania, by rozbudować budynek, tym bardziej, że naukę pobierało ok. 450 uczniów w wieku od 3 do 16 lat. Zmieniły się standardy pracy i zwiększyły się potrzeby. Grono pedagogiczne w Zespole Szkół  liczyło ok. 40 osób.

    W 2010r. do szkoły dobudowany został parterowy budynek z przeznaczeniem na naukę dla gimnazjalistów. Poprawiło to nieco warunki pracy.

    Obecnie Szkoła Podstawowa im. ks. Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Sarzynie jest nowoczesną placówką. W każdej z sal znajduje się komputer, projektor. Jest kilka tablic interaktywnych. Funkcjonuje też dobrze wyposażona biblioteka. Są dwie pracownie komputerowe. Szkoła ciągle się rozwija. Kadra pedagogiczna w miarę potrzeb  się dokształca.

Kierownicy i dyrektorzy szkoły w Sarzynie

 

Maksymilian Chmura (1909-1932) – Rada Szkolna Krajowa w 1909r. powołała go na kierownika dwuklasowej szkoły. Założył on przy szkole ogród z sadem z 30 drzewami owocowymi. Pisał kronikę, której odtworzył działalność szkoły od 1895r. Wytyczył granicę działki szkolnej.

Maria Muzyczkówna p. o. (1932-1935) – wieloletni nauczyciel w Sarzynie, mianowana w 1917r.

Antoni Gątarz  (1935 - 1939) – urodzony w Bielinach. W trakcie sprawowania obowiązków kierownika wyjechał do Warszawy na dwuletni Instytut Nauczycielski. Zastępowała go wówczas Maria Dubielowa.

Bolesław Skoczyński  (1939-1955) – urodzony w 1909r. w Rymanowie. Od 1931r. pracował jako nauczyciel w Rączynie koło Kańczugi, w latach 1934 – 1939 był kierownikiem SP w Rudzie Łańcuckiej. Znakomity pedagog i społecznik, organizator wielu inwestycji we wsi. Prowadził tajne nauczanie podczas wojny. Za jego kadencji przeprowadzono remonty obiektów szkolnych po  przejściu frontu w 1944r. Następnie wybudowano drewniany obiekt szkolny. Zabiegał o środki finansowe, gromadził księgozbiór biblioteczny i pomoce naukowe. Dbał  o wysoki poziom nauki w Sarzynie. Cieszył się niezwykłym autorytetem wśród uczniów i mieszkańców wsi. Dbał o właściwy dobór kadry pedagogicznej. Zmarł w 1955r. po długiej chorobie. Do końca interesował się szkolą. Pochowany został w Leżajsku wśród rodzinnych grobów.


Józef Siwiec  (1955-1961) – doskonały społecznik, kochający przyrodę, inicjator zadrzewiania dróg i brzegów Trzebośnicy i „starego cmentarza”. Dbał o obejście szkoły, o stan budynków gospodarczych. W trakcie jego pracy w obiektach szkolnych została zorganizowana Szkoła Przysposobienia Rolniczego (począwszy od 1 września 1957r.). Przez dwa lata (od 1958r.) organizowano kursy doszkalające dla dorosłych w zakresie VI i VII klasy. W latach 1959 – 1960 zorganizował w szkole kurs czeladniczy dla murarzy. Z jego inicjatywy zagospodarowano w 1960r. 20 hektarów pastwiska pod Rudą Łańcucką, wysiewając 12 gatunków traw łąkowych. Cieszył się wielkim poważaniem wśród mieszkańców Sarzyny.

 

Jan Zawrotniak  (1961, 1963-1975) – urodzony w 1932r. Na początku pracy zawodowej związany z Tarnogórą. Bardzo zaangażowany w budowę szkoły w Sarzynie, oddanej do użytku w 1966r. Poświęcał swój prywatny czas, by dopilnować spraw związanych ze szkołą. Wykonywał obowiązki gospodarskie, wykraczające poza wyznaczony zakres, gdyż zależało mu na sprawnym funkcjonowaniu szkoły. Zmarł przedwcześnie w 1985r.  Cieszył się wielkim autorytetem wśród mieszkańców. Pochowany na cmentarzu w Ulanowie.

Tadeusz Walawski   (1961-1963) – funkcję dyrektora szkoły w Sarzynie  sprawował krótko, następnie przeniósł się na mniejszą placówkę w Maleniskach. Dbał o szkołę i nauczycieli.

Anna Zawrotniak  (1975-1977) i  (1981-1989) – sprawowała swoją funkcję w bardzo trudnych czasach – stan wojenny, przemiany polityczno- społeczne w Polsce. Kierowanie szkołą utrudniało brak podstawowych towarów w sklepach. Potrafiła jednak współdziałać z nauczycielami. Była osobą niekonfliktową. Zmarła w 2016r. w Sarzynie.  W pamięci uczniów zostanie jako osoba taktowna, dyskretna i z dużą klasą.

Mgr Stansław Kuras  (1977-1979) – początkowo pracował w szkole w Nowej Sarzynie. Równocześnie był wojewódzkim metodykiem wychowania fizycznego. Organizował też zawody sportowe na poziomie gminnym. Po reformie szkolnictwa w 1999r. pracował w Gimnazjum w Nowej Sarzynie oraz w Technikum Mechanicznym w Rudniku. Pełnił też funkcję prezesa ZNP w Nowej Sarzynie w latach 2002-2006.

Mgr Mieczysław Bis  (1979-1981) i (1999-2004) – po reformie szkolnictwa w 1999r.  został dyrektorem Gimnazjum w Sarzynie, które zajęło część budynku szkoły podstawowej. Z wykształcenia chemik, zaangażowany nauczyciel, starający się o bazę dydaktyczną. Dużą wagę przywiązywał do posługiwania się technologią komputerową w pracy dydaktycznej. Lubiany przez nauczycieli i uczniów. W 2009r. przeszedł na emeryturę i udziela się społecznie – funkcja radnego i prezes Klubu Seniora.

Mgr Ryszard Pysz  (1989-1997) – urodzony w 1956r. w Nowej Sarzynie. Przed objęciem stanowiska dyrektora SP w Sarzynie był nauczycielem wychowania fizycznego w Tarnogórze. Rozpoczął modernizację budynku szkoły – wymiana drzwi, okien, instalacji CO. W 1997r. został dyrektorem SP nr 1 w Leżajsku, gdzie pełnił swoją funkcję nieprzerwanie do 2016r. Zafascynowany nowinkami technicznymi. Podczas jego kadencji w szkole pojawiły się pierwsze komputery. Funkcję zastępcy za jego kadencji i później, do 2007r. pełnił Władysław Smolak.

Mgr inż. Danuta Pinderska  (1997-2009) – urodzona w 1958r. w Rudniku. Przed podjęciem pracy nauczyciela matematyki w SP w Sarzynie zatrudniona była w ZCH w  Nowej Sarzynie. Po wygraniu konkursu na dyrektora szkoły podstawowej rozpoczęła modernizację budynku. Dużą inwestycją był remont dachu.  Etapami wykonano parking przed szkołą, ogrodzono plac szkolny.  W 2004r. została dyrektorem Zespołu Szkół w Sarzynie z połączenia szkoły podstawowej i gimnazjum. W 2010r. objęła stanowisko wiceburmistrza, a w 2014r. sekretarza w Mieście i Gminie Nowa Sarzyna oraz przewodniczącej Rady Powiatu w Leżajsku.

Mgr Monika Milo  (2009-do dziś) – urodzona w 1977r. w Nowej Sarzynie. Wcześniej pracowała jako nauczyciel języka polskiego w Majdanie Łętowskim.  W 2012r. wdrożyła projekt „Lepszy start” z udziałem środków Unii Europejskiej. Zainicjowała wprowadzenie dziennika elektronicznego. Dba o nowoczesną bazę dydaktyczną szkoły. W dalszym ciągu modernizuje budynek szkoły. W 2014r. została radną w Radzie Powiatu w Leżajsku. Podczas jej kadencji został oddany do użytku nowoczesny budynek przedszkola.

 

Szkoła w Sarzynie była początkiem mojej drogi do nauk historycznych

 

    Tej Szkole Sarzyńskiej i Jej Nauczycielom tak wiele zawdzięczam. Wprowadziła mnie w tajemniczą krainę pisma i ugruntowała też moje widzenie świata w służbie Bogu i Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. To były podstawowe fundamenty w dalszym rozwoju umysłowym i moralnym młodego sarzyniaka, który w latach swej nauki w Szkole Sarzyńskiej (1942-1949) tak wiele uzyskał od swych Nauczycieli. Moja wdzięczność i pamięć o Nich niechaj będą przynajmniej cząstką spłacanego przeze mnie długu wierności Szkole Sarzyńskiej.

    Dziś z perspektywy już tylu lat życia od owego etapu edukacji w Sarzynie, wspomnienia moje o Szkole Sarzyńskiej i Jej Nauczycielach, o Kościele Parafialnym w Sarzynie – o Kapłanach tego Kościoła, którzy byli Katechetami w Szkole Sarzyńskiej – są bardzo żywe i wyraźne. Dotyczą przecież najważniejszego okresu rozwoju młodego ucznia. Ten okres szkoły podstawowej jest najważniejszy w całym późniejszym procesie kształcenia i wychowania na poziomie szkoły średniej i szkoły wyższej. To potwierdzało zawsze życie każdego dorosłego już człowieka, pełnego już kolejnych doświadczeń życiowych.

    Z dużym sentymentem wspominam dziś swoich Nauczycieli ze Szkoły Sarzyńskiej, tych najstarszych wiekiem życia (Maria Muzyczkówna, Salomea Kowalewska, Zofia Krul) i tych młodszych (Janina Nikody, Zofia Ziajka – Skwirut). Te młode nauczycielki urodzone w Rymanowie przybyły do Sarzyny w 1947 r.

    Niezwykle ważne miejsce w mojej edukacji sarzyńskiej miał Kościół Parafialny w Sarzynie i Jego Kapłani. Był On dla mnie przez wiele lat Matką i Nauczycielem. Byłem z Nim związany duchowo i służbą w charakterze ministranta, zaś ówcześni Kapłani Ks. Prałat Jan Uberman (Proboszcz) i Ks. Wikariusz Leon Jakubowski, kształtowali moją psychikę w miłości do Boga i Ojczyzny. Długoletni Proboszcz J. Uberman był Wielkim Kapłanem w Sarzynie (1913-1965), bardzo zasłużonym dla Sarzyny, był budowniczym kościoła (1928 r. początek budowy).

    Wielką rolę odgrywali kierownicy (dyrektorzy) Szkoły w Sarzynie. Wywierali też duży wpływ w życiu społecznym Sarzyny i gminy. W okresie mej nauki w Sarzynie obowiązki te spełniał Bolesław Skoczyński (ur. 1909 r. w Rymanowie). W latach 1934-1939 był kierownikiem Szkoły Podstawowej w Rudzie Łańcuckiej, w Sarzynie natomiast kierownikiem w latach 1939-1955. Był wybitnym nauczycielem i społecznikiem, działaczem Polskiego Stronnictwa Ludowego. W czasie okupacji niemieckiej działał w BCh i AK, brał udział w tajnym nauczaniu. Po II wojnie światowej aktywny w rozwoju szkoły i kierowaniu absolwentów do różnych szkół średnich w kraju. Umacniał kadrowo Szkołę Sarzyńską. Zatrudnił w tej szkole wśród wielu nowych nauczycieli młodą nauczycielkę Kazimierę Jamuła (pracowała tu w 1953-1963), która w 1957 r. została moją żoną. Uczyła następnie w Sarzynie Osiedlu (1963-1967), potem w Rzeszowie.

    Z czasu mego zamieszkania w Sarzynie, potem w Sarzynie Osiedlu, bliscy mi byli kolejni kierownicy Szkoły Podstawowej w Sarzynie: Józef Siwiec (1955-1961), Jan Zawrotniak (1961, 1963-1975), Tadeusz Walawski (1961-1963), Anna Zawrotniak (1975-1977). Spośród nich szczególnie utrwalili się w mojej pamięci J. Siwiec, J. Zawrotniak, T. Walawski. Pierwszy z nich był wielkim społecznikiem. Rozmiłowany w przyrodzie i krajobrazie stron sarzyńskich włożył wiele wysiłku w zadrzewienie dróg i brzegów Trzebośnicy, starego cmentarza sarzyńskiego. Dbał o obejście szkoły. Kierownik J. Zawrotniak znany głównie z budowy nowej szkoły w latach 1965-1966. To dobry kierownik i gospodarz. Natomiast kierownik T. Walawski to dbający o szkołę i nauczycieli. Pozostał w mojej pamięci jako wykształcony i chętny dyskutant o przeszłości Ziemi Leżajskiej.

    To były moje wspomnienia sprzed lat o Szkole i Nauczycielach w Sarzynie.
W odniesieniu natomiast do współczesności Szkoły Sarzyńskiej pragnę wyrazić swój wielki podziw za Jej obecne wysokie miejsce publiczne, za Jej duże zasługi dla Sarzyny. Przybywam od czasu do czasu do Niej z Rzeszowa z wielkim sentymentem. Za każdym razem przywożę tu swoje książki i inne ważne pamiątki o Sarzynie (np. Mapę von Miega z lat 1779-1783), wpisuję się do Kroniki Szkoły. Bywam na spotkaniach z Nauczycielami i Uczniami Szkoły. To wzruszające zawsze dla mnie przeżycia. Zawsze podkreślam swoją jedność ze Sarzyną, ze Szkołą Sarzyńską – z Dyrekcją Szkoły, z Nauczycielami – z Kościołem Parafialnym i z Jego długoletnim Kapłanem Ks. Kanonikiem Janem Warchałem, Proboszczem (jest tu w Sarzynie od 1965 r.). Poznałem Go bliżej w czasie Jubileuszu 400 lat Parafii w Sarzynie (1998 r.). To Wielki Kapłan – Intelektualista, tak mocno zasłużony dla Sarzyny. Od kilku lat na emeryturze w Sarzynie. Obdarzył mnie swoją przyjaźnią.

    Od 2010 r. przebywam na emeryturze profesorskiej Uniwersytetu Rzeszowskiego. W dalszym ciągu pracuję naukowo – badam dzieje Polski południowo-wschodniej, tworzę nowe publikacje. Aktualnie liczba tych druków wynosi ok. 280 pozycji. Współpracuję z wieloma ważnymi instytucjami naukowymi (członkostwo moje w dwóch Komisjach Naukowych Polskiej Akademii Nauk Oddział w Krakowie, Międzynarodowa Komisja Historyczna Polsko-Ukraińska przy Komitecie Nauk Historycznych PAN), z wieloma towarzystwami naukowymi i regionalnymi (min. z Muzeum Ziemi Leżajskiej, dla którego przekazałem bezpłatnie w 2010 r. mój zbiór biblioteczny liczący ok. 3,5 tys. jednostek inwentarzowych). Czynny też jestem w działalności Podkarpackiej Rady ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych (członek Prezydium Rady). Byłem bowiem więźniem politycznym w latach 1953-1954, aresztowanym wraz z kolegami w marcu 1953 r. przez Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Rzeszowie, na dwa miesiące przed maturą, za działalność w Zespole Samokształceniowym „Filomaci” (1951-1953) w Państwowym Liceum Pedagogicznym w Rzeszowie. Po studiach historycznych w Krakowie i uzyskanych stopniach naukowych wniosłem wiele wysiłku w rozwój szkolnictwa wyższego w Rzeszowie (prorektor ds. nauki i współpracy z zagranicą Wyższej Szkoły Pedagogicznej, prodziekan Wydziału Społeczno-Historycznego Uniwersytetu Rzeszowskiego, organizator studiów magisterskich z historii w Rzeszowie). Doceniony zostałem wieloma nagrodami Ministra za badania naukowe, wieloma odznaczeniami państwowymi i regionalnymi. W 2005 r. otrzymałem Honorowe Obywatelstwo Miasta Nowa Sarzyna. To wielki honor dla mnie.

    Szkole Sarzyńskiej i Jej Nauczycielom, Młodzieży Sarzyńskiej, życzę wielu sukcesów na dziś i na jutro. Przenoście w przyszłość piękne tradycje nauki i pracy, przywiązania do wiary i kultury Ojców, a nade wszystko służby Bogu i Ojczyźnie.

 

    W Rzeszowie, 7 IV 2017 r. prof. UR dr hab. Józef Półćwiartek ze Sarzyny

 

Zatrzymać czas…

 

    Jestem już emerytką, ale czas pracy zawodowej w Szkole Podstawowej w Sarzynie wspominam niezwykle ciepło. Na swojej drodze spotkałam wiele wspaniałych Koleżanek i Kolegów nauczycieli dających wskazówki jak żyć, pokazujących swą postawą życiową godność i szacunek. W moim sercu na zawsze pozostaną Uczniowie. Z wieloma do dziś utrzymuję kontakt i mile wspominam. Jednakże szczególnym sentymentem obdarzam moich Dyrektorów, o niektórych z nich napiszę, sięgając do odległych wspomnień. Chcę na chwilę przywołać wspaniałe sylwetki ludzi oddanych sarzyńskiej szkole. Pragnę, by pozostali w pamięci przyszłych pokoleń.

    Dyrektor Jan Zawrotniak to przede wszystkim budowniczy szkoły i Domu Nauczyciela. Prawie całe życie zawodowe poświęcił sarzyńskim dzieciom i tutejszej społeczności (na początku pracował parę lat w Szkole Podstawowej w Tarnogórze). Wspominam Go jako człowieka kochającego ludzi. Zawsze pogodny i uśmiechnięty, lubił żarty i często je nam opowiadał. Chyba nigdy nie wyjeżdżał na wczasy czy kolonie, bo jak twierdził „pilnuje” szkoły. Podczas sezonu grzewczego miał pełne ręce roboty. Codziennie przed lekcjami chodził po całym budynku i sprawdzał, czy grzeją kaloryfery. Często były awarie, dyrektor nie czekał na konserwatora, lecz sam brał narzędzia i starał się zlikwidować problem. Codziennie po lekcjach (gdy był jeszcze zdrowy) grał z chłopcami w piłkę nożną. Bardzo kochał ten sport.

    Uważam, że to był „dobry duch” sarzyńskiej szkoły. Taki zostanie w mojej pamięci.

    Pani Anna Zawrotniak - jej życie zawodowe, podobnie jak i męża Jana, to szkoła w Tarnogórze, a później, już cały czas w Sarzynie. Przez jakiś czas kierowała też naszą placówką. Uczyła młodsze dzieci w klasach I-III. Kochała je bardzo, nigdy nie skrzywdziła ucznia. Bardzo dyskretnie potrafiła zwrócić uwagę na błędy swoich pracowników, nigdy nie było to w obecności osób trzecich.

    Pani Anna to uosobienie elegancji,  była prawdziwą Dama. Nie pamiętam, by kiedykolwiek ubrana była w sweter. Zawsze były to eleganckie kostiumy i eleganckie buty, przeważnie szpilki. Często wspominała i szczyciła się tym bardzo, że zwalczała w Sarzynie i Tarnogórze analfabetyzm tuż po wojnie. Prowadziła dokształcanie dorosłych, którzy nie ukończyli szkoły podstawowej.

 

    Pani Zofia Skwirut- „była” w naszej szkole całe swoje życie zawodowe. Pełniła funkcje zastępcy dyrektora. Niezwykle kompetentna, jeśli chodzi o przedmioty ścisłe, matematyczno- przyrodnicze. Wychowała i nauczyła parę pokoleń sarzyńskich dzieci.

    To Ona układała plan zajęć i nigdy się z nim nie rozstawała, chociaż znała go na pamięć. Wiedziała, który nauczyciel w danej chwili ma jaką lekcję i w jakiej klasie uczy. Jeśli brakowało nauczyciela (bo chorował), pani Skwirut zastępowała go. Potrafiła nauczyć każdego przedmiotu. Była osobą bardzo skromną i pracowitą. Na przerwach w pokoju nauczycielskim rozmawialiśmy na różne tematy.

    Pani Skwirut interesowała się naszymi rodzinami, często dawała nam wskazówki jak wychowywać dzieci (byłyśmy od niej młodsze), jak pielęgnować je w chorobie, udzielała nam  porad kulinarnych, bo była też dobrą gospodynią. Rozmawialiśmy z Nią na tematy poważniejsze, szczególnie dotyczyły one II wojny światowej. To Ona  opowiedziała nam (było to nieliczne grono) o Katyniu i mordzie polskich oficerów, wskazując na oprawców.

    Zapamiętam Panią Zofię Skwirut jako prawdziwego pedagoga, wychowawcę, człowieka ciepłego i bardzo rodzinnego.

Maria Peitler (nauczycielka)

 

Wdzięczność do końca

 

    Jubileusz 50-lecia Szkoły Podstawowej w Sarzynie skłonił mnie do refleksji nad przeszłością oraz ludźmi, którzy kształtowali jej oblicze. Od tamtych zdarzeń upłynęło wiele lat, jednak pamięć o Nich jest dla mnie zawsze żywa. Postaram się wspomnieć to, co było dobre i wartościowe.

    Zanim przejdę do tego właściwego okresu tj. lat szkolnych 1966/67- 2016/17 wspomnę w kilku zdaniach moje szkolne lata od kl. I-VII, które spędziłam w szkole mieszczącej się w kilku budynkach: „czerwonym” i „białym” (obydwa murowane) oraz drewnianym. Patrząc na nauczanie w tej szkole z perspektywy lat, zdaję sobie sprawę, że szkoła miała ogromne trudności  z organizacją nauczania w kilku miejscach. Pomimo tego świetnie sobie z tym radziła. Kierownictwo szkoły i grono pedagogiczne zawsze stawało na wysokości zadania i robiło wszystko, abyśmy się w tej szkole dobrze czuli. Może minusem było to, że w zimie w klasach czasem było zimno. Pamiętam, jak małe były klasy i jak ciężko było się przecisnąć po ciasnych korytarzach podczas przerw. Pomimo tego nie narzekaliśmy. Najbardziej urzekli nas nauczyciele, którzy w tej szkole tworzyli serdeczną atmosferę. Wspomnę tutaj wspaniałą, oddaną swojej pracy nauczycielkę Helenę Bałdygę. Była Ona moją wychowawczynią w kl. I-IV. Uczyła nas wszystkich przedmiotów, w związku z tym byliśmy do Niej bardzo przywiązani. Wielki nacisk kładła na piękną wymowę i kaligraficzne pismo. Dbała o to, abyśmy pięknie i dużo czytali. Bardzo często urządzała konkursy czytelnicze . Za nagrodę przynosiła zawsze pełną torbę rumianych, pachnących jabłek ze swojego sadu w Krzeszowie. Kochaliśmy Naszą Panią za matczyne serce i ciepło, jakim nas obdarzała.  Pozostanie w naszej pamięci na zawsze.

    W klasach od V do VII uczyliśmy się jeszcze w wyżej wspomnianych budynkach („czerwonym”, „białym” i drewnianym) i z niecierpliwością czekaliśmy na naukę w nowej szkole. Rok szkolny 1966/67 to czas reformy edukacyjnej w Polsce- wprowadzono VIII klasę. Mój rocznik jako pierwszy rozpoczął naukę w VIII klasie w nowo wybudowanej szkole. Radość z tego powodu była niesamowita, nigdy tego nie zapomnimy. Wkroczyliśmy w mury nowej, pięknej i funkcjonalnej szkoły posiadającej wymarzoną przez nas salę gimnastyczną i sanitariaty.

    Naszym wychowawcą w klasach od V do VIII był Józef Kycia. To wybijająca się postać w gronie nauczycieli, którzy mnie w tym czasie uczyli. Był On wspaniałym człowiekiem, wielkim pedagogiem i humanistą. Uczył mnie matematyki i wychowania fizycznego. Nigdy nie oceniał ucznia, przez pryzmat swojego przedmiotu. Zawsze był obiektywny, umiał oceniać zdolności i zainteresowania uczniów. Uczył odpowiedzialności za to co mówimy i robimy. Zawsze stawiał wielkie wymagania, uczył logicznego myślenia i odpowiedzialności za wiedzę. Uczył właściwego gospodarowania swoim czasem, zwracał uwagę na dobre maniery i należyte zachowanie w różnych sytuacjach. Jego godziny wychowawcze to prawdziwe „koncerty”, w których chciałoby się uczestniczyć bez końca. Zawsze miały ciekawą tematykę. Natomiast na lekcjach matematyki potrafił rzetelnie przekazać swoja wiedzę i budzić w nas zainteresowanie przedmiotem. Na jego lekcjach zawsze panowała bardzo dobra atmosfera. Nikt nie rozmawiał, każdy uważnie słuchał. Zawsze zależało mu na tym, aby każdy z nas dobrze opanował daną partię materiału. Nie do pomyślenia było przyjście na lekcję bez odrobionego zadania.

    Na lekcje z wychowania fizycznego, które z nami prowadził, chodziłam z wielką radością. Oprócz ćwiczeń gimnastycznych, różnych gier ruchowych i zespołowych prowadził z nami lekcje tańca. Tango, walc, oberek i polonez były Jego „konikiem”. Zawsze zwracał uwagę na poprawne kroki i lekkość tańca. W VIII klasie po raz pierwszy na boisku szkolnym obok nowej szkoły wraz z uczniami i rodzicami „wybudował” lodowisko (zima wtedy była bardzo ostra). Było to lodowisko naszych marzeń. Wypożyczał nam łyżwy, które znajdowały się na stanie szkoły i uczył jazdy na łyżwach.

    Pan Józef Kycia to autorytet nauczyciela. Zaszczepił we mnie nauczycielskiego bakcyla. Obserwując Jego lekcje i postępowanie zrodziła się we mnie chęć zastania nauczycielką. Wychowawca znał moje marzenia chociażby z ankiety, którą sam przygotował, a później z częstych rozmów na korytarzu. Do dzisiaj jestem Mu za to wszystko bardzo wdzięczna. Bardzo często odwiedzam Jego grób na cmentarzu sarzyńskim (zm. 18.IX.1994r.) i modlitwą dziękuję za wszelkie dobro jakiego od Niego doświadczyłam. Od Jego śmierci minęło 23 lata a pamięć o Nim jest we mnie ciągle żywa.

    Skoro to jubileusz 50-lecia, to nie sposób pominąć i nie wspomnieć nauczycieli, którzy nas uczyli w VIII klasie w murach nowej szkoły. Patrząc na moje świadectwo ukończenia ósmej klasy postaram się wymienić Ich według kolejności zapisanych przedmiotów: język polski- Salomea Filip, wychowanie obywatelskie- Jan Chlebowicz, historia- Danuta Morska, biologia- Teresa Moszkowicz, geografia- Józefa Horecka, matematyka- Józef Kycia, fizyka- Zofia Skwirut, chemia- Zofia Skwirut, zajęcia praktyczno- techniczne: (dziew. Józefa Walawska, chł. Jan Zawrotniak), wychowanie plastyczne- Jan Zawrotniak, wychowanie fizyczne- Józef Kycia, religia- ks. Jan Warchał (poza szkołą, w salce katechetycznej). Jakże piękne i kształcące były lekcje religii prowadzone w VIII klasie przez ks. Jana Warchała. Odbywały się zawsze w punkcie katechetycznym obok kościoła pod wezwaniem św. Sebastiana w Sarzynie. Chodziliśmy na nie z ogromną radością, ponieważ wiedzieliśmy, że tam czeka na nas „złotousty” Kapłan o wielkim intelekcie przybliżający nam Boga i pozwalający zrozumieć świat. Każdy z tych nauczycieli w taki lub inny sposób wpisał się w moją pamięć. Kiedy po sześciu latach pracy w szkole Podstawowej w Tarnogórze na etacie nauczyciela, otrzymałam zatrudnienie w Szkole Podstawowej w Sarzynie (1979), byłam bardzo szczęśliwa. Spotkałam wówczas nauczycieli, którzy na przestrzeni lat od kl. V-VIII mnie uczyli. Podczas mojej 25 letniej pracy nauczycielskiej w szkole Podstawowej w Sarzynie obowiązki dyrektorskie pełnili: Jan Zawrotniak, Anna Zawrotniak, mgr Stanisław Kuras, mgr Mieczysław Bis, mgr Ryszard Pysz, mgr inż. Danuta Pinderska (odeszłam za jej kadencji w 2004r.) Osoba każdego dyrektora zaznaczyła się nie tylko w pracy szkoły, ale tez w życiu społecznym i kulturalnym wsi. Dyrektorzy byli świetnymi pedagogami i społecznikami. Dość mocno wpisali się w rzeczywistość szkoły i wsi.

    Janowi Zawrotniakowi należą się zasługi za budowę szkoły, która teraz obchodzi 50-lecie. Społeczeństwo sarzyńskie, nauczyciele i uczniowie okazywali Mu na każdym kroku radość i satysfakcję z posiadania nowej szkoły. Pan Zawrotniak żył szkołą, był dobrym gospodarzem, bardzo często wykonywał prace konieczne, nie należące do zakresu Jego obowiązków. Chciał, żeby ta szkoła dobrze funkcjonowała. Dla Niego nie było normowanego czasu pracy. Przebywał w szkole od rana do wieczora. Odszedł po nagrodę do Pana na „posterunku” pracy. Do dzisiaj to pamiętam, akuratnie wtedy uczyłam na II zmianie. Jego nagła śmierć wstrząsnęła wszystkimi nauczycielami. Zmarł w wieku 53 lat (17.02.1985), pozostawiając ciepłe wspomnienia wśród uczniów, nauczycieli i sarzyńskiej społeczności.

    Od tamtych zdarzeń upłynęło wiele lat. My jako absolwenci, na naszych koleżeńskich spotkaniach wspominamy bardzo ciepło sarzyńską szkołę. Doceniamy Wszystkich Nauczycieli, tych, którzy byli bardzo wymagający i tych nieco łagodniejszych. Każdy z nich na swój sposób zapisał się w naszej pamięci. Wszyscy byli prawi i uczciwi. Przy różnych okazjach z dumą powracamy do szkolnych gmachów, które nabierają coraz piękniejszego wyglądu, do momentów, które utwierdzają nas o wyjątkowości sarzyńskiego środowiska. Odczuwamy wielką radość z tego, że mogliśmy się uczyć  w tej pięknej szkole pod okiem doskonałych pedagogów.

 

Barbara Kusy (nauczycielka)

 

 

Jubileusz Szkoły Podstawowej w Sarzynie 1966/1967 - 2016/2017